Deweloperzy czekają na sygnał – bańka tuż przed pęknięciem?
- Zarabianie na nieruchomościach
- Deweloperzy czekają na sygnał – bańka tuż przed pęknięciem?
Deweloperzy czekają na sygnał – bańka tuż przed pęknięciem?
-
Dodane przez Marek Uścicki
- 18 kwietnia 2025
- 0

Wysokie stopy procentowe, inflacja czy kurcząca się zdolność kredytowa. To niektóre z potencjalnych przyczyn spadku popytu na nowe mieszkania. Branża deweloperska przeżywa aktualnie trudny moment. Lokali na rynku pierwotnym jest dużo i przewyższa to nie tylko chęci, ale i potrzeby potencjalnych kupujących. Czy to oznacza, że ceny zaczną spadać?
Oferta deweloperów coraz większa
Kazimierz Kirejczyk z JLL Polska zauważa, że w sześciu największych miastach w kraju jest dostępnych obecnie około 60 tysięcy nowych mieszkań. W ostatnim czasie sprzedano ich tylko 9 tysięcy. Zjawisko to widać wyraźnie w Krakowie. Dane udostępnione przez Kazimierza Kirejczyka pokazują, że oferta lokali deweloperskich w stolicy Małopolski rośnie. Obecnie jest ich tyle, co w 2013, czyli około 10 tysięcy lokali z ceną 17 tysięcy złotych za metr. Prócz tego w ostatnim czasie na ten lokalny rynek pierwotny trafiło kolejne 3 tysiące nowych mieszkań. Szanse, że znajdą kupca są naprawdę niewielkie. Popyt jest obecnie słaby nie tylko przez warunki rynkowe, ale również niepokoje na świecie i wojnę na Ukrainie.
Mariusz Bryksy, prezes spółki deweloperskiej Bryksy, zapewnia, że pierwsze upusty pojawiające się na rynku pierwotnym są tylko kwestią czasu. Na razie ceny utrzymują się na wysokim poziomie. Jednak podmioty, którym zależy na szybkiej sprzedaży, na pewno zaczną przyciągać klientów upustami. To może skutkować efektem domina i pierwszymi wyraźnymi spadkami stawek za metr nowego lokalu mieszkalnego. Sytuacji tej nie warto traktować jako kryzys. Każda firma deweloperska jest w stanie przetrwać chwilowy spadek sprzedaży, chyba że jej kłopoty z płynnością finansową trwają od dawna.
Co powstrzymuje inwestora?
Trudne warunki gospodarcze to nie jedyna przyczyna odkładania decyzji zakupowych. Oczywiście w Polsce mamy dużą grupę osób, które po prostu w tej chwili nie ma odpowiedniej zdolności kredytowej. To właśnie oni czekają na obiecane spadki stóp procentowych. Według specjalistów finansowych można się ich spodziewać w drugiej połowie tego roku. Jednak po poziomie sprzedaży pożyczek mieszkaniowych widać, że na rynku działa też sporo osób, które mimo niepewności chcą kredytować zakupy. Jeśli im się powiedzie, mogą negocjować ceny i wybierać z coraz bogatszej oferty w obu sektorach rynku.
Stawki na rynku pierwotnym mogą zacząć spadać, jednak nikt obecnie nie spodziewa się wyraźnych korekt w dół. O stabilizacji cen decyduje przede wszystkim słaby popyt. Wydaje się, że aktualnie niewiele jest na rynku inwestorów z gotówką, którzy chcą kupić nowe lokale od ręki. W bliskim sąsiedztwie naszego kraju wciąż toczy się wojna i dla części osób jest to ważny powód do przełożenia zakupów na rynku nieruchomości. Czy aktualna sytuacja doprowadzi do dużych przecen wśród deweloperów? Nawet jeśli tak, to będzie to raczej chwilowy trend i okazja dla tych, którzy chcą kupować właśnie teraz.